środa, 6 sierpnia 2014

Mydlane perełki

Tak wiem, że jako początkująca blogerka powinnam częściej tutaj zaglądać i coś nie coś zamieszczać.. W ramach usprawiedliwienia dodam, że miałam praktyki i nieco kosmetycznej wiedzy wpadło mi do głowy ;) Z drugiej strony mój czas skrada niepoprawny Christian Grey.. pewnie znany już wielu osobom ze słynnego bestsellera. Przechodząc do rzeczy, dzisiaj mam do pokazania swoją maleńką domową mydlarnię.. Niejedna osoba sobie o mnie pomyśli .. czy ona zgłupiała mając tyle mydeł? Otóż, to nie są wcale byle jakie mydła. To nie znane powszechnie jako Biały Jeleń. Moje zdobycze są o wiele bardziej kuszące, kolorowe i pachnące tak, że ma ochotę się je zjeść. A oto one:



1. Pozycja pierwsza należy do mojego faworyta - glicerynowe mydełko ręcznie robione, na bazie roślinnej z liczi i kwasem hialuronowym. Za co je uwielbiam? Zdecydowanie za zapach! Pachnie nieziemsko owocowo i pysznie ;) Jeśli chodzi o działanie to dobrze nawilża cerę dzięki zawartości kwasu hialuronowego. Stosuję je rano aby odświeżyć buzię i dodać jej energii na cały dzień.


                                          Czyż nie wygląda wspaniale ? 

2. Przy produkcji tego mydełka główną rolę odegrało kozie mleko i miód. Nie wiem dlaczego ale to połączenie w kosmetykach sprawia, że mam ochotę od razu je kupić.. jak np. serię Milk&Honey z Oriflame. Może dlatego, że ten związek ma za zadanie dobrze nawilżać naszą skórę. Szególnie polecany do cer suchych oraz pozbawionych nawilżenia w sezonie zimowym. Zapach jest subtelnie kremowy.


                                    I ten dodatkowy wizerunek kozy mnie rozbraja ;)

3. Czas na mydełko z ekstraktem z zielonej herbaty i gąbką luffa, którego zadaniem jest złuszczanie naskórka z dodatkowym pobudzeniem odnowy komórek. Wąchając je mam wrażenie, że przenoszę się w tropiki chociaż nigdy tam nie byłam ;) Mydło wspaniale orzeźwia, oczyszcza i wygładza cerę.


                                          Ach ta zieleń .. ;)
4. Przedostanie to już wymęczone przeze mnie mydełko z zawartością maku. Również ma owocowy zapach i piękny kolor. Producent twierdzi że ma ono działanie peelingujące jednak ja tego nie czuję. Mak po prostu jest w mydle zatopiony ale nie działa złuszczająco.. mimo to wciąż je lubię.


                                   Widzicie ten mak na zdjęciu? jest znikomy...

5. Na sam koniec przedstawiam mydło, którego jeszcze dobrze nie poznałam lecz chcę je już zaprezentować. Jest to mydło naturalne o chwytliwej nazwie owsianka;) Patrząc na nie mam wrażenie, że trzymam zmieloną owsiankę w kostce. Pani w mydlarni bardzo je zachwalała więc czeka sobie teraz grzecznie na swoją kolej.. mam nadzieję, że sprawdzi się równie dobrze jak reszta moich mydlanych perełek.



   Niech mydełkowa moc będzie z Wami ;) 




Pozdrawiam,
kosmasia22

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz